Dziwnów na niepogodę

Dziwnów na niepogodę

Kiedy pada deszcz, dzieci się nudzą. Turyści nad morzem też, ale nie ci, którzy wybrali się w okolice Dziwnowa. Jednym z ciekawszych miejsc, które można odwiedzić w czasie, kiedy wylegiwanie się na plaży odpada, jest wieś położona na wybrzeżu Trzebiatowski.

Trzęsacz, bo o nim mowa, powstał jako wieś parafialna. Obecnie jej największą atrakcją jest stacja kolejki wąskotorowej łączącej Gryfice z Pogorzelicą. W miejscu, gdzie kiedyś był sam środek wsi, stoją ruiny gotyckiego kościoła mające ponad 600 lat. To właśnie ten kościół był przyczyną powstania wsi. Niestety, morze nie było specjalnie mu przychylne i cały czas podkradało ziemię, aż dotarło za daleko. W XIX wieku odprawiono tu ostatnie nabożeństwo i kościół przestał być używany. Wiele z jego wyposażenia zachowało się i jest teraz wykorzystywane w katedrze w Kamieniu Pomorskim oraz w kościele w Rewalu. Warto się pospieszyć z oglądaniem kościoła, ponieważ morze na dzisiejszy dzień nie pochłonęło tylko jednej z jego ścian, a i ona za niedługo zniknie.

Z drugiej strony, proces abrazji, jak nazywa się podmywanie wybrzeża, stworzył tu piękną plażę przy klifach. W czasie zwiedzania okolicy można wysłuchać szeregu legend związanych z Trzęsaczem. Jedna jest o pannie morskiej Zielenicy, inna opowiada tragiczną historię rybaka Kazka i Ewy. Najwięcej na ten temat i o samym kościele można dowiedzieć się w muzeum „15 Południka”. Tak się bowiem składa, że miejscowość leży na 15 południku wschodnim, co też jest jedną z jej atrakcji. Trochę dalej znajduje się kompleks folwarczno-pałacowy o nazwie „Pałac Trzęsacz”. Otacza go wyjątkowo ładny park i jest tam też stadnina koni. Można na nich pojeździć pod wielkimi grabami będącymi znakiem rozpoznawczym parku.

Wszystko to można zobaczyć z klifu znajdującego się nad wsią, charakterystycznego punktu widokowego, i zdecydować, co najbardziej chcemy zobaczyć. Sam klif jest atrakcją samą w sobie. Jest zarazem przekleństwem i błogosławieństwem wsi. Postęp morza mogą nam opisać tutejsi mieszkańcy, ale najlepiej widać go po zbliżaniu się morza do kościoła. 250 lat temu było ono jeszcze 50 metrów od jego brzegów, by 150 lat temu znaleźć się zaledwie 5 metrów od jego ścian. Zaraz na początku minionego wieku budynek po raz pierwszy zaczął wpadać do morza, a ostatnia południowa ściana też zaraz do niego runie.